1.Junior Cony - At The Government Shop (2003)
W polskim reggae, ragga, albo innych tego typu specyfikch występuje zmieniony akcent stylizowany na jamajskie Patois, Francuzi nie mają takiego kompleksu na szczęście, pomimo tego że Cony śpiewa po angielsku. Dubowa pulsująca energia, wspaniały bass, niepowtarzalna atmosfera, to sprawia że ostatnio słucham tego albumu bardzo często. Jeśli w Francji taki jest poziom tej muzyki, to ja chce więcej!
2.Marvin Gaye – What's Going On (1971)
Nie żebym nie znał wcześniej tego arcydzieła, ale w erze małych wypłat, łatwo dostępnych mp3, i drogich płyt wcześniej słuchałem tego tylko w wymienionym przeze mnie formacie, jednak jak to bywa dysk mi po prostu pierdolnął, dlatego kosztem zaległego mandatu którego chyba nigdy nie spłacę, kupiłem sobie ją (deluxe edition, w pięknym digipacku, z koncertem w Kennedy Center, dodatkowymi utworami, i grubą książeczką). Przeżywam przyjemność słuchania na nowo, za każdym razem odkrywam coś nowego. O tej płycie można napisać setki zdań, pewnie już tyle napisano. Marvin Gaye jest moim ulubionym wokalistą soulowym, ten krążek jest ponadczasowy, doprowadza do refleksji, pomimo poważnych treści rozluźnia. Każdy fan muzyki powinien to znać. Niekwestionowane arcydzieło.
3.J Dilla – Dillantology Vol. 1 (2009)
Zbiór utworów artystów neo-soulowych i hip-hopowych, od A.G., przez De La Soul, aż po Eryke Badu. Wszystkie utwory łączy beat od mojego ulubieńca Jay'a Dee aka mistrzem był, jest i będzie, basta. Świetna okładka, jeszcze lepsza zawartość.
4.Cunninlyguists – A Piece Of Strange (2005)
Kno dołącza do mojego osobistego Olimpu beatmakerów, jednak Deacon i Natti raczej do bogów mikrofonu nie dołączą, co nie znaczy że są słabymi raperami. W tej płycie wbrew tytułowi nie ma nic dziwnego, jest to po prostu kawał dosyć dobrego rapu na świetnych beatach. Nie ma co ukrywać, mam słabość do soulowego zawodzenia w podkładach. Album wypomina Amerykanom zafascynowanie śmiercią, oraz tematyką gangsterską, jest opozycją do mainstreamowego southowego brzmienia. Cunninlynguists „piąty element dołączają do czterech, ten który pozostałe spaja jak cement”
5.Ski Beatz – utwory które się nie dostały na „24 Hour Karate School” (2010)
Aerials feat. Stalley, Curren$y, Whosane, Terri Walker, Mos Def
Cream Of The Planet feat. Mos Def
Prowler 2 feat. Jean Grae, Jay Electronica, Joell Ortiz, Mos Def
Taxi feat. Mos Def & Whosane
Ski jest według mnie jednym z najbardziej nie docenianych twórców beatów, odpowiada np. za większość strony muzycznej „Reasonable Doubt” Shawna Cartera, jego beaty są relaksacyjne, do tego na „fituringach” raperzy indywidualiści tacy jak Curren$y albo Mos Def. Nawet to że utwory są nie dokończone nie przeszkadza w ich słuchaniu. W „Prowler 2” występuje plejada potworów mikrofonu, jednak istną bestią apokaliptyczną jest tu Joell Ortiz, mota wersami jak samuraj kataną. Dla kontrastu „Taxi” daje odpocząć, jest po prostu (nie lubię tych słów, ale ich użyje) chilloutowy, i klimatyczny. Przyznam się bez bicia że albumu jeszcze przesłuchać nie zdążyłem. Jeśli to są utwory które zostały odrzucone, to jakie są te znajdujące się na lp?! Według Popkillera kiepskie, a według mnie... dowiecie się niebawem.
Poprawka:
"Prowler 2" jest na płycie, jednak bez Mos Defa, a "Taxi" i "Cream Of The Planet" w wersji instrumentalnej.
znam 2,3 i 4, no i sądzę ,ze dobrze polecasz ;p dobry wpis, bardzo. - klepa klepz
OdpowiedzUsuńto są płyty które katuje ostatnio często, dlatego o nich napisałem;)
OdpowiedzUsuń