wtorek, 9 listopada 2010

Statik Selektah & Termanology- 1982 (2010)



1 The World Renown
2 People Are Running
3 Things I Dream f. Lil Fame (of M.O.P)
4 Goin Back f. Cassidy & Xzibit
5 The Radio
6 Wedding Bells f. Jared Evan
7 You Should Go Home f. Bun B & Masspike Miles
8 Tell Me Lies f. Styles P
9 Life Is What You Make It f. Saigon & Freeway
10 Freedom f. REKS
11 Still Waiting
12 The Street Life
13 Thugathon 2010 f. M.O.P
14 The Hood Is On Fire f. Inspectah Deck
15 Born In 82
16 Help 

Ostatnio nie łapię się we wszystkich gorących debiutach, kolejnych albumach weteranów, i nowych kolaboracjach, chyba nikt się nie łapie, tyle tego wszystkiego wychodzi (ale to już temat na dłuższy oddzielny artykuł), o współpracy Statika z Termanology dowiedziałem się dosłownie tydzień przed premierą. „1982” to jednocześnie nazwa projektu, oraz rok narodzin oby dwóch artystów. Statik Slektah i Termanology tworzą najbardziej typowy rodzaj zespołu hip-hopowego, czyli raper i producent. Statik i Term to w świecie rapu osoby mało anonimowe, myślę że nikomu nie muszę ich specjalnie przedstawiać, jeżeli jednak ktoś ma zaległości, odsyłam do „wujka google” i „cioci youtube”

Termanology dysponuje bardzo dobrym, przeciąganym flow, nie raz to udowodnił w takich numerach jak choćby „How We Rock”, albo „Drugs, Crime, Gorillaz” z rozbrajającego solowego krążka pt. „Politics As Usual” z 2008 roku. Na „1982” sprawa wygląda niestety nieco gorzej...Rap utracił świeżość, nie jest tak ekspresyjny jak w wcześniejszych latach twórczości. Term, wiem że stać Cię na więcej...

Od momentu wciśnięcia play, aż do końca trzeciego numeru poziom płyty jest niepokojąco niski, trudno przebrnąć, kawałki ciężkie, przytłaczające. Na szczęście dla uszu, następna część krążka jest lepsza, może nie dużo, tak samo bywają słabe momenty, ale w każdym razie lepsza...

Nie wiem czy znacie, ale jest (a raczej był) taki beatmaker jak J Dilla, każdy z jego beatów mogę słuchać w nieskończoność, za każdym kolejnym przesłuchaniem odkrywam nowe smaczki, niestety z muzyką Selekty jest niestety na odwrót. Dajmy za przykład takie „Still Waiting”, za pierwszym odsłuchaniem mnie wgniotło w krzesło, jednak za każdym kolejnym przybliża moje zdanie do opinii pod tytułem „dosyć dobry beat, który wcale nie wgniata w krzesło”. Takie właśnie są beaty na albumie, na początku wydają się świetne, po dogłębnym przesłuchaniu dochodzi się do wniosku że to nie prawda. Statik, wiem że stać Cię na więcej...

A gdzie plusy? Plusy są w postaci gości którzy ubarwiają płytę. Głównie sami „hardkorowcy”. Bun B jak zwykle nie zarapował słabo, Inspectah Deck przeciwnie. „Life Is What You Make It” bez Saigona i Freeway'a nie było by tak dobre nawet w połowie, pomimo dobrego beatu. Xzibit ładnie popłynął, Reksa słyszałem w lepszej formie...

Podoba mi się pomysłowe połączenie cutów w „The Radio”, oraz chórek dziecięcy w „The Hood Is On Fire”, to jest najbardziej pomysłowe co na płycie znalazłem. W nawale bardzo dobrych tegorocznych produkcji, krążek nie wyróżnia się zbytnio, tzw. „średniawka”. Chłopaki, wiem że stać was na więcej, dlatego czekam na następne albumy...

Mój werdykt:
5,5/10

1 komentarz:

  1. zwrotką xzibita też się jaram,zjadł kawałek. za album dałbym 6,5 w porywach do 7. tak "politics as usual" to rozbrajajacy krążek, wątpie by term był w stanie przeskoczyć poprzeczkę. klepz

    OdpowiedzUsuń