To nie o klasycznym
numerze od Rakima z 1997 roku, tylko o moim powrocie do blogerskiej gry. Dlaczego mnie nie było? Zapał zgasł, byłem pewien że nic nie wnoszę do tego internetowego światka, pomimo tego iż zawsze utrzymywałem że robię to tylko dla siebie, no chyba jednak nie do końca tak było jeśli się z kimkolwiek porównywałem. Tak czy siak ostatnio nosiłem się z pomysłem reaktywacji, nawet sobie poczytałem stare posty i z czasem moje postrzeganie ich nie jest złe, wręcz przeciwnie,uważam że to całkiem dobry kawał mięcha, a teraz będą jeszcze lepsze. Trochę czasu minęło, mrowie płyt przeleciało przez głowę w końcu.
W moich planach internetowej hustlerki znajduje się odnowa szaty graficznej, bo co jak co,ale na to patrzeć nie mogę, i przywrócenie cyklu Piosenka Tygodnia, reszta to już będzie czysty spontan, bez reguł i bez schematów, żadnej normy, w końcu jestem tutaj Panem i Władcą.
Na dzień dobry zapraszam do posłuchania kilku płyt które zrobiły na mnie ostatnio duże wrażenie:
1. Kanye West - Yeezus (2013)
Ah, Yeezy Yeezy how you do it huh?!, no kurwa jak, powiedz mi, jak to robisz że za każdym razem Twój album jest krokiem w przód w tej zapyziałej rap grze? Jak to robisz że każdy Twój kolejny album jest bezczelnie przebojowy? Jak to robisz że to zawsze trzyma się kupy pomimo armii skrajnie różnych beatmaker'ów, i w tym wypadku tak różnych wpływów jak dancehall, industrial, i indie? Jak to robisz że uważasz że jesteś bogiem, a nadal masz rzesze fanów? Kanye jest w stu procentach pewien tego co robi, i siebie samego, i to jest właśnie klucz do sukcesu, jeśli jesteś czegoś pewien i nie masz żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości owoce chociaż mroczne będą obfite. Wspaniała współczesna muzyka.
2. Selda - Selda (1976)
Ostatnio w moim regionie odbywał się Tydzień Kultury Beskidzkiej, na którym niezłą furorę zrobił zespół z Turcji, także w moim wypadku, dlatego następnego dnia od razu jak wstałem z łóżka sięgnąłem po muzykę z tego kraju. No i nie spodziewałbym się że od razu trafię na coś co było samplowane przez rap beatmakera, a mianowicie przez
Oh No dla Mos Defa, a ten kawałek to
Ince Ince. Cała płyta jest świetną porcją muzyki, i znów daje mi do zrozumienia ile wspaniałej muzyki spoza Europy i Stanów Zjednoczonych pozostaje zamkniętej w granicach kraju, pomimo tego że zasługuje na wyciek bardziej niż
Gangnam Style. Jestem zachwycony, zawsze podobała mi się muzyka która łączy charakterystykę jakiejś konkretnej kultury w tym wypadku tureckiej z nowym prądem w muzyce, dlatego tak bardzo lubię black metal np.
3. Burial, Four Tet & Thom Yorke - Ego / Mirror (2011)
Jest mało artystów którymi jestem oczarowany do tego stopnia że sprawdzam wszystko w czym kiedykolwiek maczali palce, z pewnością do nich należy
William Bevan czyli Burial, kocham tą muzykę. No i znów przepiękny materiał, wzruszający swoim brzmieniem co prawda może mniej niż solowe wyczyny Bevana. Od zawsze sobie zadaje pytanie co to kurde blaszka jest Radiohead? dlaczego ich krążek OK Computer jest najlepiej ocenianym albumem na moim ulubionym Rate Your Music? Nadal tego nie wiem, ale jestem bliższy sprawdzenia tego, po usłyszeniu wokalisty tego zespołu na podkładach tych zacnych artystów. Thom ma wyczucie podkładu, jego wokal współgra fantastycznie z beatem, poza tym udowodnił że ma otwartą głowę jeśli współpracuje z muzykami spoza swojej branży, chociaż kto wie, może to na prawdę ten sam krąg ludzi zagubionych w wielkomiejskiej dżungli... Co do produkcji to od razu słychać za które elementy produkcji odpowiada który artysta, jak zwykle Burial na poziomie swojej indywidualnej wirtuozerii sampluje wokal i dzierga swoje ambientowe narkotyczne wibracje. Wnioskuje że za resztę odpowiada Four Tet którego nie znam praktycznie wcale, ale nie odstaje poziomem od roli reszty muzyków. Kawał dobrej nocnej muzy.